niedziela, 23 sierpnia 2015

Cross Country

Hej
Chciałam coś napisać o cross country, nie mam jeszcze zdjęć, dodam je później.

Do drużyny dołączyłam we wtorek. Miałam na razie 4 treningi. Odbywają się 5 razy w tygodniu po 1,5 godziny czasami 2 + co tydzień w soboty są zawody. Nie znałam nikogo oprócz exchange studentki z Meksyku Janis, która też zaczęła w tym roku. Nasz team składa się z około 20 dziewczyn w różnym wieku. Mamy cudowną trenerkę, jest naprawdę sympatyczną młodą osobą. Wspiera nas, nawet gdy na początku byłam przerażona, że nie przebiegnę chociażby jednej mili. Treningi są różnorodne, czasami mamy długie wybieganie, około godziny. Czasami rozwijamy siłę i idziemy na krótki jogging a potem ciśniemy na siłowni. Najbardziej lubię ćwiczenia na sprawność i szybkość, skaczemy między pachołkami albo biegamy sprintem krótki dystans. Dziewczyny są bardzo dobre, nic dziwnego gdy większość z nich trenuje od middle school- często ponad 5 lat. Wszystkie są w super formie, prezentują sportowe sylwetki i nienaganną kondycję. Nie widziałam jeszcze u nich cienia cellulitu, nie powiem, jestem zazdrosna haha
Oczywiście, są różne poziomy zaawansowania. Każdy poziom to inny kolor- czarny to varsity, najlepsze zawodniczki, potem jest średni czyli złoty i początkujący to fioletowy. Exchange students są poza podziałem haha
Wybrałam cross country, gdyż drużyna siatkówki była już pełna i niestety nie mogłam do niej dołączyć. Poza tym nie chciałam przytyć jedząc amerykańskie jedzenie a to wydawało się być dobrym rozwiązaniem. Codzienne treningi pozwalają mi także zawrzeć nowe znajomości, co w trakcie lekcji nie jest taką prostą sprawą. Nie jestem jakimś pro runnerem, w Polsce biegałam trochę dla przyjemności, rekreacyjnie. Nie wiedziałam czy dam radę, ale stwierdziłam, że spróbuję, a co mi tam. Musiałam kupić kilka par koszulek i szortów, bo nie nadążałam z praniem a ubrania były ciągle w użyciu.
Zawody są w każdą sobotę w innym mieście. Każdy musi brać udział. Biegniemy 5 km czyli około 3 mile. W ostatnią sobotę pojechałam tylko, żeby zobaczyć jak to wygląda, oswoić się z nieuniknionym. Muszę odbyć minimum 10 treningów zanim będę mogła zacząć brać udział. W sumie to mi na rękę, chciałabym trochę podszlifować mój czas, by nie wypaść tragicznie na tle innych biegaczek.  Wyścig mnie trochę przestraszył, jedna dziewczyna z mojego teamu zemdlała w połowie, gdyż start był przed południem, świeciło słońce i było mega gorąco. Nigdy wcześniej nie biegałam tak szybko, raczej wolno dla siebie. Najlepszy czas w kategorii chłopaków to 15 minut, dziewczyn 19 minut.
Codzienne treningi dają w kość, wracam do domu bardzo zmęczona a w soboty muszę wstawać o 5, by być gotowa na wyjazd ze szkoły po 6. Cieszę się jednak, bo wiem, że sama nigdy bym się nie zmotywowała do tego stopnia, by biegać z taką intensywnością. Lubię cotygodniowe piątkowe wspólne obiady, które odbywają się w domach różnych osób z drużyny. Mają na celu zrelaksowanie się przed biegiem. Są tony jedzenia, makarony, ciasta, pizza WSZYSTKO. W ten piątek odbyło się pierwsze w sezonie spotkanie. Jadłyśmy, rozmawiałyśmy, tańczyłyśmy na Just Dance i układ do Silento-Watch Me (wszyscy tutaj szaleją na punkcie tej piosenki). Poznałam w ten sposób większość teamu. Przed startem wręczamy sobie nawzajem również motywujące kartki, by zapomnieć o stresie i dać z siebie wszystko. PS wczoraj moja szkoła zajęła 2 miejsce! na 20 drużyn!
Nie mogę się doczekać mojego pierwszego race ale jednocześnie jestem przerażona! Chyba tam umrę w połowie haha



Okrzyk
Kartki motywatory
Strój na zawody
Trasa ostatniego meetingu
Kolejna :D

All in all, polecam każdemu spróbowanie tego sportu, duch drużyny i wsparcie ze strony trenera dodają skrzydeł. To coś więcej niż samo bieganie, pochłania wiele wysiłku i czasu, ale definitywnie warto! :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz