sobota, 15 sierpnia 2015

Podróż

Hej!
Jestem w końcu po tygodniu (a może i więcej?) bez szybkiego polskiego internetu.
Wyleciałam 11 sierpnia z Poznania do Nowego Jorku przez Frankfurt i Londyn. Co to były za emocje! ZAWSZE BIERZCIE BEZPOŚREDNIE LOTY BEZ TRANSFERÓW!

Od początku. Moja mama ze swoim chłopakiem odwieźli mnie na samolot, byliśmy dwie godziny przed czasem by nadać bagaż i wybrać miejsca w samolotach. Nie miałam problemu z nadbagażem czy ponad wymiarową (o 2 cm) walizką główną ani bagażem podręcznym, który był nie dość, że niezbyt wymiarowy ale i o ponad 2 kg za ciężki. Było to jedyne wyjście by jakoś wszystko zmieścić hehe Lot Poznań-Frankfurt trwał około dwie godziny, ale siedziałam przy oknie z młodym cichym mężczyzną, więc nie przeszkadzało mi to za bardzo.  Dali nam jakieś niedobre kanapki z bekonem i sosem holenderskim, nie pachniało zbyt ładnie na pokładzie gdy wszyscy ci Niemcy to otworzyli ughh
Bardzo się bałam, ze zgubię się we Frankfurcie-największe lotnisko w Europie, pełne Arabów i innych nacji z całego świata. Miałam 1h50 czasu do następnego samolotu, więc szybkim krokiem poszłam sprawdzić czy numer gatu się nie zmienił (oczywiście, ze zmienił) i w pośpiechu udałam się na poszukiwania. Lotnisko jest na prawdę ogromne, kilka pięter, długie korytarze, mnóstwo sklepów, masaże, paznokcie, fryzjer, wszystko.. Od razu znalazłam właściwy gate, co dodało mi trochę otuchy. Byłam 1,5 godziny przed czasem. Chciałam od razu pójść do dobrego wejścia ale było zbyt wcześnie i prawie wsiadłam w samolot do Bahrajnu (pasażerowie nie wyglądali na Londyńczyków at all), który miał boarding w tym samym miejscu ale godzinę wcześniej. Turystka Grażyna pierwszy raz sama na lotnisku XD To był najwygodniejszy lot, miałam wolne miejsce obok, okienko, dobry widok-duży komfort.
Gdy doleciałam do Londynu po kolejnych dwóch godzinach miałam mieć 50 minut przerwy ALE samolot ustawiał się i manewrował długo na lotnisku + dopasowywanie rękawa trwało z 20 minut, więc gdy w końcu nas wypuścili zostało mi około pół godziny na HEATHROW! Dosłownie biegłam, żeby znaleźć tablice z numerami lotów i uwaga, było kilka lotów do Newarku, różne numery, różne godziny..wszystko ciągle się zmieniało i stałam tam jak idiotka szukając właściwego samolotu przez dłuższy czas. Gdy w końcu znalazłam TEN, musiałam znaleźć odpowiedni gate, co nie było tam tak prostą sprawą jak we Frankfurcie. Gdy zapytałam osobę z informacji w którą stronę mam się kierować, powiedziała mi, że już RACZEJ NIE ZDĄŻĘ BO GATE IS CLOSING. Ja ze łzami w oczach, podręczną walizką, zsuwającym się swetrem i mnóstwem wątpliwości pobiegłam życiówkę 2 km po schodach i całym terminalu, bo przecież mój gate musiał być tym ostatnim, awesome. Gdy dobiegłam, zmęczona i całkiem zdezorientowana, niezbyt miła pani z hiszpańskim (chyba?) akcentem zaczęła nie przepytywać po co lecę do US. Nie rozumiałam ani słowa, odpowiadałam randomowo na każde pytanie, tak lub nie. Jakaś Afroamerykanka mnie przeszukała i WPUŚCIŁA. Cieszyłam się jak dziecko przez następne kilka godzin. Wszyscy już siedzieli w samolocie, znowu leciałam z jakimś zapracowanym studentem. Lot nie należał do moich ulubionych, nie mogłam zasnąć przez niezachodzące słońce. Lecieliśmy około 8 godzin. Na lotnisku w Newarku odebrała mnie przyjazna Raluca z Rumunii, wolontariuszka CIEE i opiekunka mojego blue teamu. W tym samym czasie doleciał Czech i Chinka z mojego pokoju.

MÓJ SNAPCHAT: cryptise
dodaję zdjęcia cały czas, zapraszam :)

czysta szybka





2 komentarze: