wtorek, 18 sierpnia 2015

First days in Indiana

Hej,
minęło już 5 dni odkąd mieszkam w Bloomington. Opuściłam swój comfort zone pod każdym względem. Czas mija bardzo szybko, ciągle jest co robić, nowe wyzwania dookoła.
Miałam już okazję poznać kilkanaście osób, z kilkoma nawet utrzymuję kontakt poza szkołą. Zaprosili mnie na ognisko, jadłam pierwsze s'mores (dwa herbatniki, czekolada i pianka marshmallow opiekane na ognisku)! Poszłam do kościoła, zupełnie innego niż te w Polsce, byłam w trift shopach na zakupach, spotkałam innych exchange studentów na Farmers' market, miałam pierwsze lekcje, dołączyłam do szkolnego teamu cross country, byłam na siłowni, zgubiłam się kilka razy w szkole..tyle się działo w przeciągu tylko 5 dni!
Welcome Home


Kościół
 Tutaj ta sprawa wygląda kompletnie inaczej! Budynek wygląda bardziej jak centrum handlowe.. Ma kilka pieter, jest kilkanaście sal, kościół dla dzieci połączony z przedszkolem, Hiszpański kościół, kafeteria, toalety, ogromny parking. Wszyscy przychodzą w szortach, japonkach, jak wolą. Biorą darmową kawę w kafeterii i udają się na "mszę". Nikt nie klęka, wszyscy siadają wygodnie w fotelach i czekają na koncert. Sala wygląda jak aula uniwersytecka, bez ołtarza, organów, witraży czy chociażby księdza. Na środku znajduje się duża scena, gdzie kapela gra żywą muzykę. W tle śpiewa chór, publiczność też. Na scenę wychodzą różni ludzie i każdy z nich coś opowiada. Puszcają slajdy, opowiadają żarty etc. Oczywiście wszystko nagrywają kamery, bo msza ma stream online. Po "kazaniu" kelnerzy-jeśli mogę ich tak nazwać- roznoszą hostie w kształcie kwadratów cini minis i kubeczki z sokiem. Każdy modli się na swój sposób. 

W Polsce do kościoła chodziłam tylko w święta, ale chciałam Wam przybliżyć jak to wygląda tutaj. Miła odmiana.



Farmers' market

Farmers' market to targ, który odbywa się w każdy weekend. Ludzie sprzedają tam świeże owoce, warzywa, przetwory. Można zapisać się do różnych klubów, wspomóc organizacje charytatywne lub posłuchać muzyki. Ja poszłam tam na spotkanie z lokalną koordynatorką i innymi studentami z miasta. Wypełniłam również dwie godziny community service- jakby wolontariat, prace społeczne. Program wymiany nakłada na nas obowiązek wypełnienia 16 godzin przez cały okres wymiany. W sumie to nic specjalnego nie robiłam, mieliśmy reklamować organizację i pomóc w szukaniu przyszłych host rodzin. Ja spacerowałam tylko z innymi studentami po straganach popijając smoothie. Zapisałam się na pomoc przy spektaklach w teatrze, pokazuję tylko gdzie jest wejście a potem mogę oglądać dowolnie wybrane show za darmo :)

Od lewej: Lucia z Hiszpanii, Janis z Meksyku, Ja, Mauritz z Niemiec i koordynatorka Heike 

Ognisko

W sobotę zostałam zaproszona na ognisko do nowych znajomych. Koleżanka Brooke przyjechała po mnie z dwójką swoich buddies około 21. W samochodzie zrobiliśmy car party, włączyliśmy muzykę na full i zaczęliśmy tańczyć. Zajechaliśmy po jeszcze jedną dziewczynę po drodze. Na miejscu rozmawialiśmy, zrobiliśmy s'mores i graliśmy w hide and seek po ciemku z latarkami z chłopakami na osiedlu. Wróciłam do domu przed 12 ech curfew..
Było świetnie, dobrze się bawiłam. 

Trift shop

W niedzielę Heather zabrała mnie na zakupy do jednego z tutejszych lumpków na trift shopping. Nie spodziewałam się znaleźć tam czegokolwiek, ale pozytywnie się zaskoczyłam. Sklep był wielki, jedna cała ściana to same Uggi, Ray Bany i Victoria's Secret. Kupiłam dwie pary szortów Levisa i dwie bluzy Gapa. Za wszystko zapłaciłam około 40$, not that bad. 



W następnym poście opiszę pierwsze wrażenia ze szkoły, to po prostu za dużo jak na jeden wpis!

4 komentarze:

  1. Mega, że udało Ci się już poznać ludzi! Tylko pisz regularnie!:D

    OdpowiedzUsuń
  2. To jakiego wyznania jest twoja host rodzina? Czy w Indianie jest polski kościół?

    OdpowiedzUsuń
  3. To jakiego wyznania jest twoja host rodzina? Czy w Indianie jest polski kościół?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katolicy. Nie wiem, chyba są jakieś chrześcijańskie ale raczej nie prowadzą ich po polsku.

      Usuń